7 marca 2014

Rozdział 16 – Państwo podziemne



         Dora została w łóżku do końca dnia. Co prawda już w godzinę po wyjściu Rebecki zaczęła zapewniać mnie, że czuje się znakomicie i już może wstać. Uwierzyłem jej, bo na twarzy nabrała kolorów, a oczy błyszczały dawnym blaskiem, jednak nie pozwoliłem jej wstać. Bałem się, że jej organizm nie wydobrzał po przeżytych emocjach. Gdyby znowu zasłabła, mogłoby to skończyć się o wiele gorzej zarówna dla niej jak i dla dziecka.
Wiedziałem, że Dora to rozumie. Po jakimś czasie dała spokój z przekonywaniem mnie i z miłym uśmiechem poprosiła mnie o podanie jakiejś książki. Bez wahania spełniłem jej prośbę.
         Następnego dnia u Kingsley’a odbyło się zebranie Zakonu. Właściwie tylko jego części. Nowy zwierzchnik Zakonu podzielił go na mniejsze części. Każdy dostał swój przydział. Daty i miejsca spotkań przychodziły listami do poszczególnych osób na dwa dni przed zebraniem.
         Tym razem spotkanie miało mieć miejsce w domu Kingsley’a. Grupa, do której należałem nie była duża: ja, Dora, Syriusz, Kristal, Louis, Hestia, oraz Ernest Hunt, który przyłączył się do Zakonu zaledwie tydzień przed ślubem Billa i Fleur. Teoretycznie w naszej grupie była też Camille, ale od powrotu z Ameryki nie angażowała się w działania Zakonu. Zważywszy na jej stan zdrowia nikt się temu nie dziwił.
- O której jest to spotkanie? – zapytała mnie Dora z samego rana.
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Jeszcze leżała w łóżku, podczas gdy ja kręciłem się po pokoju szukając dokumentów.
- O jedenastej. – odpowiedziałem. – Ale nie wiem, czemu cię to interesuje, skoro zostajesz w domu.
- Wybij to sobie z głowy. – syknęła. – Wczoraj kazałeś mi wrócić do domu i wróciłam. Sam wiesz w jakim byłam w stanie. Dzisiaj nie mam zamiaru denerwować się.
Usiadłem obok niej i pocałowałem ją w czoło.
- Właśnie dlatego powinnaś zostać. Nie mam zamiaru drugi dzień z rzędu ryzykować.
- Przecież to jest dom Kingsley’a. Chyba nigdzie nie ma lepszych zabezpieczeń niż tam. Poza tym będzie tam czworo aurorów i były profesor OPCM-u, To naprawdę silna linia obrony.
Nie mogłem się nie roześmiać. Miała rację. Dom Kingsley’a, jak każdy dom członka Zakonu, był obłożony najlepszymi zaklęciami ochronnymi z Zaklęciem Fideliusa włącznie.
- Doro…
- Nie. – przerwała mi. – Rozmawialiśmy już na ten temat. Nie odejdę z Zakonu i nadal będę się w nim udzielać.
Miałem wielką ochotę ciągnąć ten temat. Jednak wiedziałem, że, gdybym to zrobił, najprawdopodobniej skończyłoby się to awanturą. Nie chciałem teraz się z nią kłócić.
Najgorsze było to, że Dora doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo martwię się o nią i o nasze dziecko. Nie wątpiłem w jej umiejętności, przecież nie raz widziałem ją w walce, ale byłem świadom tego, że w jej obecności nie jestem w stanie w pełni skupić się na walce.
- Remus, proszę cię. – powiedziała, kładąc dłoń na moim policzku. – Rozumiem, że nie powinnam udzielać się w bezpośrednich starciach, ale pozwól mi chociaż brać udział w zebraniach. Przecież nie naraziłabym świadomie naszego dziecka. Zaufaj mi.
Przyciągnąłem ją do siebie. Zanurzyłem nos w różowych włosach. Ich zapach mnie upajał.
- Ufam ci. – zapewniłem żonę. – Nie chcę ci niczego zabraniać. Ja tylko chcę, żebyś była bezpieczna.
- Trwa wojna. – przypomniała mi. – Nikt nie jest bezpieczny. A na mnie poluje Bellatrix. Nie da mi spokoju, choćbyś, nie wiem jak dobrze, mnie ukrył. Nie chcę uciekać przed nią całe życie.
- Nie musisz. Póki żyję, nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
Nie odpowiedziała, ale nieznacznie kiwnęła głową.
         Na zabranie przyszliśmy punktualnie, mimo to wszyscy już na nas czekali.
- Możemy zaczynać? – zapytał Kingsley.
Potwierdziliśmy.
         Z uwagi, że wokół stołu nie było wystarczającej ilości miejsca, rozsiedliśmy się w salonie. Syriusz, Kristal i Ernest zajęli kanapę, Hestia usiadła na jednym z foteli. Na oparciu tego fotela przysiadł Louis. Ja usiadłem na drugim fotelu i usadowiłem Dorę na swoich kolanach. Natomiast Kingsley przyniósł sobie krzesło i stolik. Dzięki temu mógł kontrolować notatki, które pisało samopiszące pióro.
- Zacznę od tego, że nie jest dobrze. – powiedział gospodarz. – Jest wręcz tragicznie. Śmierciożercy są coraz bardziej zuchwali.
- Nic dziwnego. – wtrącił Louis. – Mają po swojej stronie ministerstwo.
- Właśnie. Nam to niemal zupełnie wiąże ręce. W tej chwili naszym największym problemem przesyłanie wiadomości. Te standardowe są bardzo ryzykowne. A Patronusy są zbyt widoczne.
- I charakterystyczne. – dodała Dora. – Przecież po Patronusie można bez większych problemów wyśledzić nadawcę.
- Więc musimy wymyślić coś, co zminimalizuje ryzyko.
Zapadła cisza. Wszyscy zastanawiali się nad rozwiązaniami. W pewnym momencie uderzyła mnie najbardziej oczywista myśl.
- Enigma. – powiedziałem.
- Co? – spytał Syriusz zdziwionym tonem. Z jego miny wywnioskowałem, że ma wątpliwości co do stanu mojego rozumu.
- Enigma. To…
- Nazistowska maszyna szyfrująca. – dokończył za mnie Ernest. – Ale Enigmę ciężko będzie zdobyć.
Ernest był historykiem. Interesował się zarówno historią magii jak i dziejami mugoli.
- Nie mówię konkretnie o Enigmie. – odparłem. – Ale może to być kod, albo symbole.
- Symbole ciężej będzie złamać. – zauważyła Dora.
- Zgadzam się z Tonks. – oświadczył Kingsley. – Symbole byłyby najlepszym pomysłem. Tylko przydałby się ktoś, kto mógłby je opracować.
- Remus kiedyś interesował się symbolami. – rzucił Łapa wyraźnie zadowolony, że może się do czegoś przydać.
Jednocześnie ja przeklinałem go w myślach.
- To było dawno temu. – zauważyłem.
- Nie trzeba wymyślać czegoś nowego. – poinformował mnie gospodarz. – Raczej wątpię, żeby w szeregach śmierciożerców trafił się jakiś symbolista.
W taki oto sposób pogrążył mnie mój najlepszy przyjaciel.
- Wiecie co? My chyba źle się nad tym zastanawiamy. – powiedział w pewny momencie Ernest. – Nie powinniśmy skupiać się tylko na przetrwaniu.
- Nie skupiamy się. – warknął Louis. – Chcemy też skopać parę tyłków.
- Potrzebna jest też organizacja. Wygramy i co? Wszystko będzie w rozsypce i zaraz znajdzie się kolejny, który umie gadać. Nie raz już tak bywało w historii.
- Co w takim razie proponujesz? – zapytała sceptycznie Hestia.
Ernest w ogóle nie przejął się jej tonem.
- Nie zadowalajmy się partyzantką. Stwórzmy państwo podziemne. Kiedy pokonamy śmierciożerców będziemy już mieli podłoże do złożenia wszystkiego do kupy.
Spodobał mi się jego pomysł. Inną sprawą była jego realizacja.
- Mamy stworzyć wszystko od początku? – zainteresowała się Kristal. Wypowiedziała na głos pytanie, które sam chciałem zadać.
- Niby dlaczego? – odparł z uśmiechem Ernest. – To nie będzie pierwsze państwo podziemne w historii. Jeszcze dziesięć lat temu w Londynie znajdowała się siedziba rządu państwa, które znajduje się na kontynencie. Skoro mamy działać w konspiracji, bierzmy przykład z tych, którzy mają w tym doświadczenie. Kingsley’u, mogę w ciągu tygodnia przynieść książki na temat państw podziemnych, jakie powstawały w dzisiejszej Polsce. Ten kraj przez 123 lata był pod zaborami, potem lata II wojny światowej, a do 1989 roku byli pod butem Związku Radzieckiego. Było tam niejedno powstanie i niejedna porządna konspiracja.
Nabrałem szacunku do tego niepozornego chłopaka. Był niewiele starszy od Dory. Jego szczupła twarz poczerwieniała z podniecenia.
- Zapowiada się ciekawie. – mruknęła Dora tak, żebym tylko ja ją słyszał.
Już od dłuższego czasu trzymała głowę na moim ramieniu. Wiedziałem o czym myśli. Już nie mogła się doczekać, aby poinformować naszych przyjaciół o ciąży. Przecież poza jej rodzicami, Camille, Rebecką, Herry’m, Ronem i Hermioną nikt jeszcze o tym nie wiedział.
- Dobra. – zgodził się Kingsley. – Przejrzę te książki. Może faktycznie coś da się wykorzystać. Przedwczoraj miałem spotkanie, na którym był Fred Weasley. Zaproponował, żebyśmy stworzyli radio. W końcu potrzebujemy mediów, które nie będą kontrolowane przez zwolenników Voldemorta.
Spojrzał  na notatki. Przeglądał je przez dłuższą chwilę. W końcu odetchnął i wyprostował się.
- To by było na tyle. Chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś informacje.
Dora nieznacznie podniosła rękę. W krótkich słowach streściliśmy wczorajszy wypad na bazar. Jednak nie dało pominąć tego, że po powrocie Dora zasłabła. Od razu przykuło to uwagę Kingsley’a.
- Tonks, co z tobą? Przecież aurorzy nie mdleją na widok kilku nadętych szczeniaków.
Zobaczyłem, że żona posyła mi pytające spojrzenie. Uśmiechnąłem się i skinąłem głową.
- Nie obrażaj mnie. Nie chodziło o nich. – na chwilę zawahała się. – Po prostu jestem w ciąży.
Nigdy nie pomyślałbym, że tych kilka słów może wywołać taki efekt. Pierwsza zareagowała Kristal. Zerwała się z kanapy i mocno objęła Dorę. Potem przeszła fala uścisków i gratulacji.
Dopiero po pół godzinie mogliśmy wrócić do domu.
-----------------------------

Bardzo przepraszam Alohomora Tej, że nie odpowiedziałam jej pod poprzednim rozdziałem. Miałam bardzo ograniczony czas i nie dałam rady napisać. W każdym razie robię to teraz. Faktycznie mam w planach wysłać Remusa do Rosji. Mogę tylko zdradzić, że powód wyjazdu pojawi się w rozdziale 19, a w samej Rosji Remus spotka starego znajomego.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną w Ukrainie chciałabym zaznaczyć, że moim celem nie było poruszanie tematów politycznych. Poza tym wszystkie rozdziały, których akcja dzieje się w Rosji napisałam jeszcze przed Nowym Rokiem.
Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. Rozdziały ,których akcja dzieje się w Rosji napisane są przed nowym rokiem.Wow jestem pod wrażeniem.Nie wiem jak ty nad tym nadążasz.
    Notka jak zwykle spoko:)
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!!!
    Rozdzial cudowny!!!!!
    Przepraszam że wczoraj nie skomentowałam rozdziału, ale niestety nie miałam dostępu do internetu.
    Nie mogę doczekać się następnego!!!!
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Druga część rozdziału świetna, ale pierwsza... Nie jest zła, ale wkradła się tutaj swego rodzaju monotonia. Brakuje mi tam dynamiki, czegoś więcej niż ciepłych słówek i przytulania. Mogłabyś pokazać trochę charakterku zarówno Tonks jak i Remusa. Jednak to nie umniejsz temu, że rozdział świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry! Nazywam się Teddy! Na twojego bloga trafiłem przez AlohomoreTej! Przez ostatni czas czytałem twojego bloga - CAŁEGO! Co było nie lada wyzwaniem patrząc na ogrom rozdziałów, a nawet tomów. Coś co muszę ci powiedzieć to to że piszesz coraz lepiej. Patrząc na pierwsze rozdziały - krótkie, bez opisów, te są cudowne. I chyba o to chodzi, co nie? By stawać się coraz lepszym i lepszym. Mam zamiar czytać twoje opowiadanie regularnie, bo bardzo mnie zaciekawiłaś c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, jestem naprawdę pod dużym wrażeniem - pod względem treściowym rozdział nie jest może jakiś nadzwyczajny, ale stylistycznie - zaskoczyłaś mnie jak nigdy:)) No i oczywiście również nie mogę uwierzyć, kiedy znajdujesz czas na pisanie tego bloga, ale oby tak dalej:) Pozdrawiam;* ~Pomyluna~

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawiązanie do historii Polski (do tego poprawne) - wielki plus! :) z rozdziału na rozdział widać poprawę w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń