Długo nie
mogłem usnąć. Siedząc przy biurku, niemal z zazdrością spoglądałem na spokojnie
śpiącą Dorę.
Prawie od razu po powrocie z zebrania wziąłem się za
przydzielone mi zadanie. Przejrzałem wszystkie książki, które były w domu.
Tylko dwie z nich opowiadały o symbolach i kodach. Żadna z nich mnie nie
zainteresowała. Wszystkie kody były zbyt skomplikowane. Zakon potrzebował
czegoś prostego.
Zegarek,
który stał na szafce nocnej pokazywał już godzinę pierwszą, a ja nadal nie miałem
żadnego pomysłu.
W pewnym momencie zaświtała mi w głowie jedna myśl. Skoro już i tak Zakon cofał się w historię, to
dlaczego by nie sięgnąć w nią jeszcze głębiej. Czytałem kiedyś, że Juliusz
Cezar stosował bardzo prosty kod szyfrujący. Stwierdziłem, że do Zakonu też się
nada.
Zadowolony
zszedłem o kuchni. Po tylu godzinach główkowania strasznie chciało mi się pić.
Byłem pewny, że wszyscy już śpią, więc zdziwił mnie widok
teścia krążącego po kuchni.
- Wszystko w porządku? – spytałem.
Ted był kompletnie ubrany i wyraźnie zdenerwowany. Nie
zwrócił na mnie większej uwagi.
- Tak. – odparł. – Szukam czegoś.
- Może pomogę. – zaoferowałem.
W odpowiedzi tylko pokręcił głową.
Rozejrzałem
się po kuchni. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na plecak oparty o ścianę. Wydawał
się zapakowany po brzegi.
- Po co to? – wskazałem na plecak.
Dopiero teraz Ted na mnie spojrzał.
- Tylko cicho. Nie chcę, żeby któraś z nich się obudziła.
– jego głos był wyraźnie napięty.
Wszystko mi się ułożyło.
- Odchodzisz. – stwierdziłem. – Dlaczego?
- Jestem poszukiwanym mugolakiem. Śmierciożercy na pewno
wiedzą, że mieszkam z wami. Odkrycie tego miejsca to tylko kwestia czasu.
Będziecie beze mnie bezpieczniejsi.
- Miesiąc temu mówiłem podobnie. – zauważyłem.
Zerwał się i wymierzył we mnie różdżką.
- To nie to samo. Beze mnie dacie sobie radę. Dora
potrzebuje ciebie. Nikt inny nie zapewni jej takiego bezpieczeństwa.
Zatkało mnie. Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego.
Szczególnie po tym, co powiedział mi, gdy wróciłem.
Zanim doszedłem do siebie, Ted opuścił różdżkę i położył
dłoń na moim ramieniu.
- Przepraszam. Moje zachowanie było karygodne. Przyznaję,
że posądzałem się o najgorsze. Bałem się, że chcesz wykorzystać Dorę. Teraz
wiem, że się myliłem. I dziękuję ci za to, że tak dbasz o moją córkę. Nie mogła
trafić lepiej.
Odwrócił się i wrócił do przeszukiwania szafki. Po kilku
minutach wyjął kilka rzeczy, które zaraz spakował do plecaka.
Przeszliśmy do korytarza, gdzie Ted założył buty, kurtkę
i plecak.
- Pilnuj się. – pouczył mnie. – Zostawiam pod twoją
opieką trzy najważniejsze dla mnie osoby.
- Będę o nie dbał. – zapewniłem go.
- I jeszcze jedno. Nie mów nikomu, że widziałeś mnie
przed wyjściem. Nie darowałyby ci, że mnie nie zatrzymałeś. Wszystko wyjaśniłem
w liście.
Wyciągnął rękę. Bez wahania ją uścisnąłem.
- Powodzenia.
- Dziękuję. – po tych słowach naciągnął kaptur i wyszedł
w noc.
Nie wiem, ile stałem w progu. Noc była ciepła, więc nawet
nie zamknąłem drzwi. Z uwagi, że kilka dni wcześniej ktoś przeciął kable, nie
działała żadna latarnia. Jedynym oświetleniem były gwiazdy.
Byłem pewien, że rano w domu rozpęta się piekło.
Andromeda na pewno nie pogodzi się łatwo z odejściem męża. A Dora? Przez
ostatnie dwa dni miała wystarczająco dużo nerwów. Tak samo Camille.
Z drugiej strony nie dziwiłem się teściowi. Jego odejście
znacząco zmniejszało zagrożenie. Jedna poszukiwana osoba mniej. Chociaż i dla
niego mogło to być lepiej. Przecież samemu łatwiej się ukryć, a nasz dom był
oczywistym miejscem. Śmierciożercom będzie o wiele trudniej go znaleźć. Miałem
nadzieję, że zbyt trudno.
Z zamyślenia wyrwał mnie Bursztyn, który zaczął trącać
mnie nosem w rękę.
- Już zamykam. – mruknąłem.
Zamknąłem drzwi. Po chwili zastanowienia udałem się od
sypialni. Po cichu rozebrałem się i położyłem obok żony.
Byłem
strasznie zmęczony. To wszystko zaczynało mnie przerastać. Może właśnie dlatego
nie mogłem spać.
Po godzinie
bezcelowego leżenia stwierdziłem, że mam dość. Z powrotem zszedłem do kuchni i
zacząłem przeszukiwać apteczkę. Po chwili znalazłem eliksir nasenny.
Wiedziałem, że Andromeda je stosuje, odkąd śmierciożercy potraktowali ją i Teda
Cruciatusem. Podejrzewałem, że właśnie dlatego Tedowi tak łatwo udało się
wymknąć z ich sypialni.
W pudełeczku było jeszcze kilkanaście fiolek. Bez wahania
wypiłem zawartość jednej z nich. Niemal od razu poczułem jego działanie.
Schowałem fiolki do apteczki i wróciłem do sypialni. Usnąłem od razu.
Rano
obudziła mnie Dora szarpiąc za moje ramię.
- Remus, wstawaj. – powtarzała napiętym głosem. – Tata
odszedł.
Musiałem użyć całej siły woli, żeby usiąść. Czułem, że
jeszcze nie do końca wyrwałem się z objęć Morfeusza. Mimo wielu chęci nie udało
mi się unieść powiek.
- Co się z tobą dzieje? – zdenerwowała się Dora.
- Bardzo cię przepraszam. – zapewniłem ją. – Ale nie
spałem pół nocy i jestem jeszcze pod wpływem eliksiru usypiającego. Daj mi
jeszcze dwie godzinki.
Poczułem dłoń Dory na swoim czole. Po chwili chyba
stwierdziła, że wszystko w porządku i pozwoliła mi się położyć. Zanim ponownie
zasnąłem Dora pocałowała mnie w policzek.
Już całkiem
wyspany obudziłem się około południa. W sypialni nie było Dory. Domyślałem się,
że jest razem z matką i siostrą w salonie.
Szybko doprowadziłem się do porządku i zszedłem na
parter.
Tak jak
podejrzewałem, w salonie zastałem wszystkie trzy kobiety.
- Nie wierzę, że on to zrobił. Nie wierzę. – powtarzała w
kółko Andromeda.
Poszedłem do kuchni i nalałem wody do szklanki. W
apteczce znalazłem coś na uspokojenie. Podałem to teściowej.
- Dziękuję. – wyszeptała.
- Remus, co to jest? – zaniepokoiła się Dora.
- Środek uspokajający. – wyjaśniłem.
- Same powinnyśmy o tym pomyśleć. – stwierdziła Camille,
obejmując matkę. – Odprowadzę ją do łóżka.
Ostrożnie wstały i po chwili zniknęły w korytarzu.
- Ty coś wiesz. – usłyszałem szept żony.
- Nie drąż tego tematu. – poprosiłem. – Nie chcę cię
okłamywać.
Usiadła okrakiem na moich kolanach. Chcąc, nie chcąc,
spojrzałem w jej piękne, niebieskie oczy.
- Nie będę naciskać. Nikomu nie powiem. – zapewniła mnie.
– Ale muszę wiedzieć, czy jest bezpieczny.
- Na pewno nikomu nie powiesz?
Posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów.
- Na pewno.
W jej oczach nie było kłamstwa. Widziałem tylko
zmartwienie i ciekawość.
- Poradzi sobie. – odparłem. – Jest bardzo dobrze
przygotowany.
Widać było, że moje słowa ją uspokoiły.
Miałem nadzieję, że nie skłamałem. Naprawdę chciałem,
żeby Ted wyszedł z tego cało. Przecież musi poznać wnuki.
---------------
Po pierwsze chciałabym serdecznie powitać Teddy'ego Lupina. Chociaż zastanawiam się, co mu strzeliło do głowy, żeby przeczytał WSZYSTKIE rozdziały! Nie żebym narzekała. Bardzo mi miło z tego powodu.
Mam małą prośbę do wszystkich moich Czytelników. Jeżeli znacie jeszcze jakieś inne blogi o podobnej tematyce jak mój (mam namyśli Remusa i Tonks w parze bądź osobno) to prosiłabym o podanie linka. Szczególnie, jeżeli tego bloga nie mam u siebie (patrz "Biblioteka" po prawej). Ostatnio czuje nieodparty głód czytania. Za każdą informację będę niezmiernie wdzięczna.
I na koniec małe ogłoszenie. Jutro wyjeżdżam na ponad tydzień, więc w przyszłym tygodniu rozdział się nie pojawi. Mam nadzieję, że zrekompensuje to zamówione przez Pati migawka, która pojawi się pierwszego kwietnia. Obiecuję, że wszystkie zaległości czytelnicze nadrobię po powrocie.
Pozdrawiam
Nienawidzę tego momentu! NIENAWIDZĘ! To okrutne zadać taki cios w serce kobietom, które się kocha, nawet jeśli robi się to dla ich dobra! Mam nadzieję, że Ted pojawi się jeszcze, chociaż tak epizodycznie! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńSmutno, że Ted odszedł, ale chciał tylko zapewnić im bezpieczeństwo. No i szkoda, że nie pożegnał się z córkami i żoną...
W każdym razie cudownie uchwyciłaś emocje. W ogóle każdy rozdział jest taki interesujący i barwny :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
http://remphadore.blogspot.com/
Pojawiła się nowa notka z opowieścią, ale rozdział dodam dopiero wieczorem ;)
Życzę weny
Wstawiłam kolejny rozdział; mam nadzieję, że zajrzysz! <3
Usuńhttp://remphadore.blogspot.com/
Jeszcze raz pozdrawiam! :)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńJulia
Super rozdział.A co do tych blogów to raczej znam z tematyką Syriusza ,gdzie pojawia się Remus ,ale tam zdecydowanie Syriusza jest najwięcej ,więc nie wiem czy będzie ci to odpowiadało
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-syriusza-blacka.blogspot.com/
Drugi jaki znam jest ogólnie o huncwotach w czasach szkolnych.Jeśli nie zamierzasz go czytać w całości to przeczytaj przynajmniej miniaturkę 1.Jest poświęcona cała Remusowi i jest naprawdę super.
http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/2013/11/miniaturka-i_25.html
Z tematyki Remus i Tonks to czytam tylko twój więc nie umiem ci nic takiego polecić
Pati
Super rozdział! Rozmowa Remusa i Teda bardzo mi się podoba! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuń