14 marca 2014

Rozdział 17 – Odejście Teda



         Długo nie mogłem usnąć. Siedząc przy biurku, niemal z zazdrością spoglądałem na spokojnie śpiącą Dorę.
Prawie od razu po powrocie z zebrania wziąłem się za przydzielone mi zadanie. Przejrzałem wszystkie książki, które były w domu. Tylko dwie z nich opowiadały o symbolach i kodach. Żadna z nich mnie nie zainteresowała. Wszystkie kody były zbyt skomplikowane. Zakon potrzebował czegoś prostego.
         Zegarek, który stał na szafce nocnej pokazywał już godzinę pierwszą, a ja nadal nie miałem żadnego pomysłu.
W pewnym momencie zaświtała mi w głowie jedna myśl.  Skoro już i tak Zakon cofał się w historię, to dlaczego by nie sięgnąć w nią jeszcze głębiej. Czytałem kiedyś, że Juliusz Cezar stosował bardzo prosty kod szyfrujący. Stwierdziłem, że do Zakonu też się nada.
         Zadowolony zszedłem o kuchni. Po tylu godzinach główkowania strasznie chciało mi się pić.
Byłem pewny, że wszyscy już śpią, więc zdziwił mnie widok teścia krążącego po kuchni.
- Wszystko w porządku? – spytałem.
Ted był kompletnie ubrany i wyraźnie zdenerwowany. Nie zwrócił na mnie większej uwagi.
- Tak. – odparł. – Szukam czegoś.
- Może pomogę. – zaoferowałem.
W odpowiedzi tylko pokręcił głową.
         Rozejrzałem się po kuchni. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na plecak oparty o ścianę. Wydawał się zapakowany po brzegi.
- Po co to? – wskazałem na plecak.
Dopiero teraz Ted na mnie spojrzał.
- Tylko cicho. Nie chcę, żeby któraś z nich się obudziła. – jego głos był wyraźnie napięty.
Wszystko mi się ułożyło.
- Odchodzisz. – stwierdziłem. – Dlaczego?
- Jestem poszukiwanym mugolakiem. Śmierciożercy na pewno wiedzą, że mieszkam z wami. Odkrycie tego miejsca to tylko kwestia czasu. Będziecie beze mnie bezpieczniejsi.
- Miesiąc temu mówiłem podobnie. – zauważyłem.
Zerwał się i wymierzył we mnie różdżką.
- To nie to samo. Beze mnie dacie sobie radę. Dora potrzebuje ciebie. Nikt inny nie zapewni jej takiego bezpieczeństwa.
Zatkało mnie. Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego. Szczególnie po tym, co powiedział mi, gdy wróciłem.
Zanim doszedłem do siebie, Ted opuścił różdżkę i położył dłoń na moim ramieniu.
- Przepraszam. Moje zachowanie było karygodne. Przyznaję, że posądzałem się o najgorsze. Bałem się, że chcesz wykorzystać Dorę. Teraz wiem, że się myliłem. I dziękuję ci za to, że tak dbasz o moją córkę. Nie mogła trafić lepiej.
Odwrócił się i wrócił do przeszukiwania szafki. Po kilku minutach wyjął kilka rzeczy, które zaraz spakował do plecaka.
Przeszliśmy do korytarza, gdzie Ted założył buty, kurtkę i plecak.
- Pilnuj się. – pouczył mnie. – Zostawiam pod twoją opieką trzy najważniejsze dla mnie osoby.
- Będę o nie dbał. – zapewniłem go.
- I jeszcze jedno. Nie mów nikomu, że widziałeś mnie przed wyjściem. Nie darowałyby ci, że mnie nie zatrzymałeś. Wszystko wyjaśniłem w liście.
Wyciągnął rękę. Bez wahania ją uścisnąłem.
- Powodzenia.
- Dziękuję. – po tych słowach naciągnął kaptur i wyszedł w noc.
Nie wiem, ile stałem w progu. Noc była ciepła, więc nawet nie zamknąłem drzwi. Z uwagi, że kilka dni wcześniej ktoś przeciął kable, nie działała żadna latarnia. Jedynym oświetleniem były gwiazdy.
Byłem pewien, że rano w domu rozpęta się piekło. Andromeda na pewno nie pogodzi się łatwo z odejściem męża. A Dora? Przez ostatnie dwa dni miała wystarczająco dużo nerwów. Tak samo Camille.
Z drugiej strony nie dziwiłem się teściowi. Jego odejście znacząco zmniejszało zagrożenie. Jedna poszukiwana osoba mniej. Chociaż i dla niego mogło to być lepiej. Przecież samemu łatwiej się ukryć, a nasz dom był oczywistym miejscem. Śmierciożercom będzie o wiele trudniej go znaleźć. Miałem nadzieję, że zbyt trudno.
Z zamyślenia wyrwał mnie Bursztyn, który zaczął trącać mnie nosem w rękę.
- Już zamykam. – mruknąłem.
Zamknąłem drzwi. Po chwili zastanowienia udałem się od sypialni. Po cichu rozebrałem się i położyłem obok żony.
         Byłem strasznie zmęczony. To wszystko zaczynało mnie przerastać. Może właśnie dlatego nie mogłem spać.
         Po godzinie bezcelowego leżenia stwierdziłem, że mam dość. Z powrotem zszedłem do kuchni i zacząłem przeszukiwać apteczkę. Po chwili znalazłem eliksir nasenny. Wiedziałem, że Andromeda je stosuje, odkąd śmierciożercy potraktowali ją i Teda Cruciatusem. Podejrzewałem, że właśnie dlatego Tedowi tak łatwo udało się wymknąć z ich sypialni.
W pudełeczku było jeszcze kilkanaście fiolek. Bez wahania wypiłem zawartość jednej z nich. Niemal od razu poczułem jego działanie. Schowałem fiolki do apteczki i wróciłem do sypialni. Usnąłem od razu.
         Rano obudziła mnie Dora szarpiąc za moje ramię.
- Remus, wstawaj. – powtarzała napiętym głosem. – Tata odszedł.
Musiałem użyć całej siły woli, żeby usiąść. Czułem, że jeszcze nie do końca wyrwałem się z objęć Morfeusza. Mimo wielu chęci nie udało mi się unieść powiek.
- Co się z tobą dzieje? – zdenerwowała się Dora.
- Bardzo cię przepraszam. – zapewniłem ją. – Ale nie spałem pół nocy i jestem jeszcze pod wpływem eliksiru usypiającego. Daj mi jeszcze dwie godzinki.
Poczułem dłoń Dory na swoim czole. Po chwili chyba stwierdziła, że wszystko w porządku i pozwoliła mi się położyć. Zanim ponownie zasnąłem Dora pocałowała mnie w policzek.
         Już całkiem wyspany obudziłem się około południa. W sypialni nie było Dory. Domyślałem się, że jest razem z matką i siostrą w salonie.
Szybko doprowadziłem się do porządku i zszedłem na parter.
         Tak jak podejrzewałem, w salonie zastałem wszystkie trzy kobiety.
- Nie wierzę, że on to zrobił. Nie wierzę. – powtarzała w kółko Andromeda.
Poszedłem do kuchni i nalałem wody do szklanki. W apteczce znalazłem coś na uspokojenie. Podałem to teściowej.
- Dziękuję. – wyszeptała.
- Remus, co to jest? – zaniepokoiła się Dora.
- Środek uspokajający. – wyjaśniłem.
- Same powinnyśmy o tym pomyśleć. – stwierdziła Camille, obejmując matkę. – Odprowadzę ją do łóżka.
Ostrożnie wstały i po chwili zniknęły w korytarzu.
- Ty coś wiesz. – usłyszałem szept żony.
- Nie drąż tego tematu. – poprosiłem. – Nie chcę cię okłamywać.
Usiadła okrakiem na moich kolanach. Chcąc, nie chcąc, spojrzałem w jej piękne, niebieskie oczy.
- Nie będę naciskać. Nikomu nie powiem. – zapewniła mnie. – Ale muszę wiedzieć, czy jest bezpieczny.
- Na pewno nikomu nie powiesz?
Posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów.
- Na pewno.
W jej oczach nie było kłamstwa. Widziałem tylko zmartwienie i ciekawość.
- Poradzi sobie. – odparłem. – Jest bardzo dobrze przygotowany.
Widać było, że moje słowa ją uspokoiły.
Miałem nadzieję, że nie skłamałem. Naprawdę chciałem, żeby Ted wyszedł z tego cało. Przecież musi poznać wnuki.
---------------
Po pierwsze chciałabym serdecznie powitać Teddy'ego Lupina. Chociaż zastanawiam się, co mu strzeliło do głowy, żeby przeczytał WSZYSTKIE rozdziały! Nie żebym narzekała. Bardzo mi miło z tego powodu.
Mam małą prośbę do wszystkich moich Czytelników. Jeżeli znacie jeszcze jakieś inne blogi o podobnej tematyce jak mój (mam namyśli Remusa i Tonks w parze bądź osobno) to prosiłabym o podanie linka. Szczególnie, jeżeli tego bloga nie mam u siebie (patrz "Biblioteka" po prawej). Ostatnio czuje nieodparty głód czytania. Za każdą informację będę niezmiernie wdzięczna.
I na koniec małe ogłoszenie. Jutro wyjeżdżam na ponad tydzień, więc w przyszłym tygodniu rozdział się nie pojawi. Mam nadzieję, że zrekompensuje to zamówione przez Pati migawka, która pojawi się pierwszego kwietnia. Obiecuję, że wszystkie zaległości czytelnicze nadrobię po powrocie.
Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. Nienawidzę tego momentu! NIENAWIDZĘ! To okrutne zadać taki cios w serce kobietom, które się kocha, nawet jeśli robi się to dla ich dobra! Mam nadzieję, że Ted pojawi się jeszcze, chociaż tak epizodycznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    Smutno, że Ted odszedł, ale chciał tylko zapewnić im bezpieczeństwo. No i szkoda, że nie pożegnał się z córkami i żoną...
    W każdym razie cudownie uchwyciłaś emocje. W ogóle każdy rozdział jest taki interesujący i barwny :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://remphadore.blogspot.com/
    Pojawiła się nowa notka z opowieścią, ale rozdział dodam dopiero wieczorem ;)
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawiłam kolejny rozdział; mam nadzieję, że zajrzysz! <3
      http://remphadore.blogspot.com/
      Jeszcze raz pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Super rozdział.
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.A co do tych blogów to raczej znam z tematyką Syriusza ,gdzie pojawia się Remus ,ale tam zdecydowanie Syriusza jest najwięcej ,więc nie wiem czy będzie ci to odpowiadało
    http://zycie-syriusza-blacka.blogspot.com/

    Drugi jaki znam jest ogólnie o huncwotach w czasach szkolnych.Jeśli nie zamierzasz go czytać w całości to przeczytaj przynajmniej miniaturkę 1.Jest poświęcona cała Remusowi i jest naprawdę super.
    http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/2013/11/miniaturka-i_25.html

    Z tematyki Remus i Tonks to czytam tylko twój więc nie umiem ci nic takiego polecić

    Pati

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Rozmowa Remusa i Teda bardzo mi się podoba! Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń