10 października 2014

Rozdział 40 – Barokowa rezydencja

         Wnętrze, o dziwo, nie sprawiało wrażenie przytłaczającego. Wręcz przeciwnie. Mimo wielu zdobień miałem wrażenie, że latam w chmurach.
         Louis poprowadził nas do jadalni. Była o ogromna sala (tutaj wszystko było ogromne), na środku której stał długi na dwadzieścia metrów drewniany stół. Byłem pewny, że to antyk. Przy stole stały krzesła, stylizowane na antyczne, a pod ścianą znajdowały się kopie słynnych rzeźb: „Ekstaza św. Teresy” Berniniego, „Myśliciel” Rodina i „Porwanie Sabinki” Giambologna.
Rzeźby mnie nie dziwiły, bo na naszej drodze było ich pełno. Już w holu, po dwóch stronach drzwi, stały dwie rzeźby przedstawiające Dawida. Jedna była autorstwa Michała Anioła, a druga Berniniego.
U szczytu stołu siedział nasz gospodarz. Gdy wstał stwierdziłem, że nie był zbyt wysoki – mógł mieć najwyżej 165 centymetrów wzrostu. Niskiemu wzrostowi towarzyszyła drobna budowa ciała. Jego pociągłą twarz okalały półdługie blond włosy.
- Jared, chodź do nas! – zawołał Louis do kuzyna.
Kuzyn Louisa uśmiechnął się szeroko i podszedł do nas.
- Witam. – powiedział niskim, miłym głosem. – Mam nadzieję, że podróż była przyjemna. Nazywam się Jared Terens. Wybaczcie, że nie uścisnę wam dłoni, ale mogłoby to wyjść dosyć niezręcznie.
Dopiero teraz zorientowałem się, że nasz gospodarz jest niewidomy. To wyjaśniało zupełny brak obrazów na ścianach i wszechobecność rzeźb.
- Syriusz Black. – przestawił się Łapa. – A to moja żona, Kristal.
Łapa spojrzał na mnie, przekazując mi pałeczkę.
- Remus Lupin i…
- Proszę mówić mi Tonks. – wyrwała się Dora, przerywając mi w pół zdania.
- Miło mi. – odpowiedział Jared, cały czas się uśmiechając. – Czy możemy przejść na „ty”?
- Pewnie.  – zgodziliśmy się.
- Cudownie. W takim razie zaprowadzę was do przygotowanych pokoi. Na pewno chcecie odpocząć po podróży. W końcu jednak daleko stąd do Londynu.
Jego słowa działały na mnie jak balsam. O niczym innym nie marzyłem, jak o możliwości położenia się.
         Sypialnia, do której zaprowadził nas Jared, była… Duża. Bardzo duża. Spokojnie zmieściłby się w niej nasz salon.
Ściany były pomalowane w pastelowych kolorach. Przeważał żółty. Na suficie znajdowały się malunki przestawiające motywy roślinne. Była tam winorośl, gałęzie drzew oliwnych, gałązki laurowe i wiele innych roślin. Meble w pokoju zostały zrobione z drewna modrzewiowego
W centralnym miejscu znajdowało się kwadratowe łoże o wymiarach trzy na trzy metry. Łóżko też było zbudowane z modrzewia. Pościel była powleczona w kremowe poszewki.
- Remus, chodź tutaj! – zawołała mnie Dora z łazienki, do której od razu się udała.
Wszedłem do środka. Zatkało mnie. Autentycznie mnie zatkało. Łazienka była niewiele mniejsza od sypialni. Na samym środku znajdowała się marmurowa wanna, która była nieco większa od łóżka.
- To chyba mi się śni. – wymamrotałem.
- Nie. – podeszła do mnie i pocałowała mnie. – Ale ja wolę naszą sypialnię.
Uśmiechnąłem się, oddając pocałunek.
- Zostawię cię. – powiedziała Dora. – Należy ci się długa, gorąca kąpiel.
Wbrew swoim słowom, Dora została ze mną. Rozpięła mi koszulę i zaczęła przesuwać dłońmi po moim torsie.
- A może wykąpię się z tobą. – mruknęła Dora, całując mnie w szyję.
Ciążowy brzuszek nie przeszkadzał mojej żonie w niczym. Przynajmniej gdy mówimy o wszelkich pieszczotach.
- Nie będę cię wyganiać. – odpowiedziałem.
Roześmiała się.
Zdjąłem koszulę i pomogłem rozebrać się żony.
         To, co rozpoczęło się w wannie, zakończyło się na wielkim łożu w sypialni.
- Remus, w porządku? – zapytała Dora.
Przekręciłem się na plecy i zagrzebałem w miękkiej kołdrze.
- Jestem zmęczony. – wymamrotałem. Nie byłem pewny, czy Dora mnie usłyszała.
- Pójdę się przejść. – zapowiedziała. – Chciałabym zwiedzić ten dom. Śpij sobie. Wszystko ci potem opowiem.
Pocałowała mnie jeszcze w policzek i zaczęła się ubierać.
Usnąłem, zanim Dora wyszła z pokoju.
         Obudziłem się pod wieczór. Wiszący na ścianie zegar wskazywał dziewiętnastą. Dory nie było w pokoju, więc obrałem się i ruszyłam na poszukiwanie żony.
W poszukiwaniach dotarłem ponownie do jadalni. Właściwie zwabił mnie tam zapach kolacji, od którego zaczęło mi burczeć w brzuchu.
- Już myślałem, że będziesz spał do jutra. – powitał mnie Syriusz.
- Zapraszam. – powiedział od razu Jared.
Usiadłem obok żony.
- Czy tylko my tutaj jesteśmy? – zapytał Łapa.
- Reszta gości dotrze jutro. – odpowiedział Jared.
- Czemu akurat Marsylia? – spytała Dora.
Zobaczyłam, jak Louis sztywnieje i rzuca na Jareda zaniepokojone spojrzenie. Domyśliłem się, że Tonks poruszyła drażliwy temat. Jednak Jared nie wydawał się urażony.
- Bo daleko stąd do Vegas. W rodzinnym interesie czułem się kulą u nogi. Ojciec stwierdził, że, jeżeli koniecznie chcę wyjechać, to mi to ułatwi. No i postawił mi ten dom. Sam wybrałem południe Francji. Fancuskiego uczyłem się od szóstego roku życia i lubię, gdy jest ciepło. Mieszkam tutaj już prawie osiem lat.
- Rodzinnym interesie? – zaciekawił się Syriusz.
Mina naszego gospodarza wyrażała szczere zaskoczenie.
- Oni nic nie wiedzą? – zapytał Louisa.
- Remus wie. – głos Louisa był spięty.
Świetnie go rozumiałem. Każdy miał jakieś ciemne sekrety, których wolał nie rozgłaszać. W przypadku Louisa było to zajęcie jego rodziny.
- Nasza rodzina zajmuje się przestępczością zorganizowaną. – powiedział Lou, zanim odezwał się jego kuzyn.
- Czym?! – Syriusz ewidentnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Mafią. – wyjaśnił Jared. – Nasz dziadek jest mafijnym bossem. Siedzi w tym prawie cała nasza rodzina. Louis dał nogę piętnaście lat temu. Dziadek był bardzo zawiedziony. Liczył, że Lou przejmie cały interes. A ja nigdy do mafii nie należałem. Ze względu na mój bystry wzrok.
Zarówno Syriusz jak i Kristal wyglądali na całkowicie zszokowanych. Dora też była zdziwiona. Żadnemu z nich nigdy nie mówiłem o przeszłości Louisa. Bo i po co? Aż za dobrze wiedziałem, że niektórych rzeczy nie powinno się mówić. Poza tym to nie była moja sprawa. No i Louis mnie prosił, żeby zachował informację o jego mafijnej przeszłości dla siebie.
- Z milczenia wnioskuję, że to nie jest to powszechnie znana informacja. – stwierdził Jared.
Nikt nic nie odpowiedział.
         Po kilku minutach do jadalni wpadła Hestia.
- Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęła Jones, witając się z Dorą i Kristal. Następnie podeszła do Louisa i pocałowała go. – Zgubiłam się. Trochę czasu zajęło mi znalezienie drogi.
- Faktycznie to jest taki mały, nierzucający się w oczy domek. – stwierdził Jared.
W odpowiedzi Hestia wzruszyła ramionami i usiadła obok swojego chłopaka.
- Długo zostajecie? – zagadnęła nas aurorka.
- Aż wytrzeźwiejemy. – odpowiedział Syriusz.
- Ja was nie będę wyganiać. – zapowiedział Jared. – Siedzę tu sam i miło mieć towarzystwo.
- A służba? – zdziwił się Łapa.
Kto jak kto, ale Syriusz był bardzo wyczulony na takie rzeczy. Szczególnie po roku mieszkania ze Stworkiem.
- Szkoda gadać. – odpowiedział mu Jared. – Nie zrozumcie mnie źle. Naprawdę lubię pracujące tu osoby. Bardzo dobrze się dogadujemy, ale oni traktują mnie… Czasami myślę, że mają mnie za osobę głęboko niepełnosprawną. A przecież ja tylko nie widzę.
Polubiłem go. Już po kilku minutach rozmowy można było stwierdzić, że Jared jest optymistą. Podobał mi się też jego stosunek do swojej niepełnosprawności.
- Skusilibyście się na czerwone wino? – zapytał Jared po kolacji. – Bordeaux z roku 1992.
- Ja dziękuję. – powiedziała Dora. – Nie mogę pić alkoholu.
- A mogę spytać o powód? Oczywiście, jeżeli nie jest zbyt osobiste.
- Nie. Jestem w szóstym miesiącu ciąży. – odpowiedziała Dora, uśmiechając się promiennie.
- W takim razie moje gratulacje. Mógłbym zaproponować coś innego.
- Nie dziękuję. Ja już pójdę na górę. Położę się już.
- Dobranoc. – powiedzieliśmy jej wspólnie.

         Gdy o dziesiątej przyszedłem do sypialni, Dora już spała. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się obok żony. Chciałem się wyspać się przed sylwestrową zabawą.

3 komentarze:

  1. Rozdział przyjemny, ale niestety nie mogę powiedzieć, żeby był porywający. Myślałam, że jakaś akcja się pojawi, ale niestety... Jared jest przesympatyczny! Lubię faceta! :) Trochę niezręczna sytuacja zaistniała z tą mafią. Mam nadzieję, że na tym sylwestrze będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana nie przesadzaj! U ciebie jest mnóstwo tych jak ty to zwiesz, zapchajdziury? Zgadzam się, że rozdział jest bardzo przyjemny tak samo jak Jared. Chciałbym go lepiej poznać, wydaje się być bardzo ciekawą osobą. Sytuacja faktycznie niezręczna, chociaż dobrze, że wszyscy się dowiedzieli o tajemnicy Lou.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Tak jak przedmówcy bardzo polubiłam Jared'a. Dobre w nim jest to, że nie użala się nad swoją, hmm, "słabością" i bierze życie takim, jakie jest. Uwielbiam ten typ osobowości! Rozdział czyta się bardzo lekko i nie jest on "zapchajdziurą", a przyjemną pauzą w akcji. Co do mafii... Na ich miejscu starałabym się jak najszybciej o tym zapomnieć.
    Pozdrawiam i życzę miłego, nadchodzącego weekendu. :)

    OdpowiedzUsuń