Wnętrze, o
dziwo, nie sprawiało wrażenie przytłaczającego. Wręcz przeciwnie. Mimo wielu
zdobień miałem wrażenie, że latam w chmurach.
Louis
poprowadził nas do jadalni. Była o ogromna sala (tutaj wszystko było ogromne),
na środku której stał długi na dwadzieścia metrów drewniany stół. Byłem pewny,
że to antyk. Przy stole stały krzesła, stylizowane na antyczne, a pod ścianą
znajdowały się kopie słynnych rzeźb: „Ekstaza św. Teresy” Berniniego, „Myśliciel”
Rodina i „Porwanie Sabinki” Giambologna.
Rzeźby mnie nie dziwiły, bo na naszej drodze było ich
pełno. Już w holu, po dwóch stronach drzwi, stały dwie rzeźby przedstawiające
Dawida. Jedna była autorstwa Michała Anioła, a druga Berniniego.
U szczytu stołu siedział nasz gospodarz. Gdy wstał
stwierdziłem, że nie był zbyt wysoki – mógł mieć najwyżej 165 centymetrów
wzrostu. Niskiemu wzrostowi towarzyszyła drobna budowa ciała. Jego pociągłą
twarz okalały półdługie blond włosy.
- Jared, chodź do nas! – zawołał Louis do kuzyna.
Kuzyn Louisa uśmiechnął się szeroko i podszedł do nas.
- Witam. – powiedział niskim, miłym głosem. – Mam
nadzieję, że podróż była przyjemna. Nazywam się Jared Terens. Wybaczcie, że nie
uścisnę wam dłoni, ale mogłoby to wyjść dosyć niezręcznie.
Dopiero teraz zorientowałem się, że nasz gospodarz jest
niewidomy. To wyjaśniało zupełny brak obrazów na ścianach i wszechobecność
rzeźb.
- Syriusz Black. – przestawił się Łapa. – A to moja żona,
Kristal.
Łapa spojrzał na mnie, przekazując mi pałeczkę.
- Remus Lupin i…
- Proszę mówić mi Tonks. – wyrwała się Dora, przerywając
mi w pół zdania.
- Miło mi. – odpowiedział Jared, cały czas się
uśmiechając. – Czy możemy przejść na „ty”?
- Pewnie. –
zgodziliśmy się.
- Cudownie. W takim razie zaprowadzę was do
przygotowanych pokoi. Na pewno chcecie odpocząć po podróży. W końcu jednak
daleko stąd do Londynu.
Jego słowa działały na mnie jak balsam. O niczym innym
nie marzyłem, jak o możliwości położenia się.
Sypialnia, do
której zaprowadził nas Jared, była… Duża. Bardzo duża. Spokojnie zmieściłby się
w niej nasz salon.
Ściany były pomalowane w pastelowych kolorach. Przeważał
żółty. Na suficie znajdowały się malunki przestawiające motywy roślinne. Była
tam winorośl, gałęzie drzew oliwnych, gałązki laurowe i wiele innych roślin.
Meble w pokoju zostały zrobione z drewna modrzewiowego
W centralnym miejscu znajdowało się kwadratowe łoże o
wymiarach trzy na trzy metry. Łóżko też było zbudowane z modrzewia. Pościel
była powleczona w kremowe poszewki.
- Remus, chodź tutaj! – zawołała mnie Dora z łazienki, do
której od razu się udała.
Wszedłem do środka. Zatkało mnie. Autentycznie mnie
zatkało. Łazienka była niewiele mniejsza od sypialni. Na samym środku znajdowała
się marmurowa wanna, która była nieco większa od łóżka.
- To chyba mi się śni. – wymamrotałem.
- Nie. – podeszła do mnie i pocałowała mnie. – Ale ja wolę
naszą sypialnię.
Uśmiechnąłem się, oddając pocałunek.
- Zostawię cię. – powiedziała Dora. – Należy ci się
długa, gorąca kąpiel.
Wbrew swoim słowom, Dora została ze mną. Rozpięła mi
koszulę i zaczęła przesuwać dłońmi po moim torsie.
- A może wykąpię się z tobą. – mruknęła Dora, całując
mnie w szyję.
Ciążowy brzuszek nie przeszkadzał mojej żonie w niczym.
Przynajmniej gdy mówimy o wszelkich pieszczotach.
- Nie będę cię wyganiać. – odpowiedziałem.
Roześmiała się.
Zdjąłem koszulę i pomogłem rozebrać się żony.
To, co
rozpoczęło się w wannie, zakończyło się na wielkim łożu w sypialni.
- Remus, w porządku? – zapytała Dora.
Przekręciłem się na plecy i zagrzebałem w miękkiej
kołdrze.
- Jestem zmęczony. – wymamrotałem. Nie byłem pewny, czy
Dora mnie usłyszała.
- Pójdę się przejść. – zapowiedziała. – Chciałabym
zwiedzić ten dom. Śpij sobie. Wszystko ci potem opowiem.
Pocałowała mnie jeszcze w policzek i zaczęła się ubierać.
Usnąłem, zanim Dora wyszła z pokoju.
Obudziłem
się pod wieczór. Wiszący na ścianie zegar wskazywał dziewiętnastą. Dory nie
było w pokoju, więc obrałem się i ruszyłam na poszukiwanie żony.
W poszukiwaniach dotarłem ponownie do jadalni. Właściwie
zwabił mnie tam zapach kolacji, od którego zaczęło mi burczeć w brzuchu.
- Już myślałem, że będziesz spał do jutra. – powitał mnie
Syriusz.
- Zapraszam. – powiedział od razu Jared.
Usiadłem obok żony.
- Czy tylko my tutaj jesteśmy? – zapytał Łapa.
- Reszta gości dotrze jutro. – odpowiedział Jared.
- Czemu akurat Marsylia? – spytała Dora.
Zobaczyłam, jak Louis sztywnieje i rzuca na Jareda
zaniepokojone spojrzenie. Domyśliłem się, że Tonks poruszyła drażliwy temat. Jednak
Jared nie wydawał się urażony.
- Bo daleko stąd do Vegas. W rodzinnym interesie czułem
się kulą u nogi. Ojciec stwierdził, że, jeżeli koniecznie chcę wyjechać, to mi
to ułatwi. No i postawił mi ten dom. Sam wybrałem południe Francji. Fancuskiego
uczyłem się od szóstego roku życia i lubię, gdy jest ciepło. Mieszkam tutaj już
prawie osiem lat.
- Rodzinnym interesie? – zaciekawił się Syriusz.
Mina naszego gospodarza wyrażała szczere zaskoczenie.
- Oni nic nie wiedzą? – zapytał Louisa.
- Remus wie. – głos Louisa był spięty.
Świetnie go rozumiałem. Każdy miał jakieś ciemne sekrety,
których wolał nie rozgłaszać. W przypadku Louisa było to zajęcie jego rodziny.
- Nasza rodzina zajmuje się przestępczością
zorganizowaną. – powiedział Lou, zanim odezwał się jego kuzyn.
- Czym?! – Syriusz ewidentnie nie spodziewał się takiej
odpowiedzi.
- Mafią. – wyjaśnił Jared. – Nasz dziadek jest mafijnym
bossem. Siedzi w tym prawie cała nasza rodzina. Louis dał nogę piętnaście lat
temu. Dziadek był bardzo zawiedziony. Liczył, że Lou przejmie cały interes. A
ja nigdy do mafii nie należałem. Ze względu na mój bystry wzrok.
Zarówno Syriusz jak i Kristal wyglądali na całkowicie
zszokowanych. Dora też była zdziwiona. Żadnemu z nich nigdy nie mówiłem o
przeszłości Louisa. Bo i po co? Aż za dobrze wiedziałem, że niektórych rzeczy
nie powinno się mówić. Poza tym to nie była moja sprawa. No i Louis mnie
prosił, żeby zachował informację o jego mafijnej przeszłości dla siebie.
- Z milczenia wnioskuję, że to nie jest to powszechnie
znana informacja. – stwierdził Jared.
Nikt nic nie odpowiedział.
Po kilku
minutach do jadalni wpadła Hestia.
- Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęła Jones, witając
się z Dorą i Kristal. Następnie podeszła do Louisa i pocałowała go. – Zgubiłam
się. Trochę czasu zajęło mi znalezienie drogi.
- Faktycznie to jest taki mały, nierzucający się w oczy
domek. – stwierdził Jared.
W odpowiedzi Hestia wzruszyła ramionami i usiadła obok
swojego chłopaka.
- Długo zostajecie? – zagadnęła nas aurorka.
- Aż wytrzeźwiejemy. – odpowiedział Syriusz.
- Ja was nie będę wyganiać. – zapowiedział Jared. –
Siedzę tu sam i miło mieć towarzystwo.
- A służba? – zdziwił się Łapa.
Kto jak kto, ale Syriusz był bardzo wyczulony na takie
rzeczy. Szczególnie po roku mieszkania ze Stworkiem.
- Szkoda gadać. – odpowiedział mu Jared. – Nie zrozumcie
mnie źle. Naprawdę lubię pracujące tu osoby. Bardzo dobrze się dogadujemy, ale
oni traktują mnie… Czasami myślę, że mają mnie za osobę głęboko
niepełnosprawną. A przecież ja tylko nie widzę.
Polubiłem go. Już po kilku minutach rozmowy można było
stwierdzić, że Jared jest optymistą. Podobał mi się też jego stosunek do swojej
niepełnosprawności.
- Skusilibyście się na czerwone wino? – zapytał Jared po
kolacji. – Bordeaux z roku 1992.
- Ja dziękuję. – powiedziała Dora. – Nie mogę pić
alkoholu.
- A mogę spytać o powód? Oczywiście, jeżeli nie jest zbyt
osobiste.
- Nie. Jestem w szóstym miesiącu ciąży. – odpowiedziała
Dora, uśmiechając się promiennie.
- W takim razie moje gratulacje. Mógłbym zaproponować coś
innego.
- Nie dziękuję. Ja już pójdę na górę. Położę się już.
- Dobranoc. – powiedzieliśmy jej wspólnie.
Gdy o
dziesiątej przyszedłem do sypialni, Dora już spała. Wziąłem szybki prysznic i
położyłem się obok żony. Chciałem się wyspać się przed sylwestrową zabawą.
Rozdział przyjemny, ale niestety nie mogę powiedzieć, żeby był porywający. Myślałam, że jakaś akcja się pojawi, ale niestety... Jared jest przesympatyczny! Lubię faceta! :) Trochę niezręczna sytuacja zaistniała z tą mafią. Mam nadzieję, że na tym sylwestrze będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńKochana nie przesadzaj! U ciebie jest mnóstwo tych jak ty to zwiesz, zapchajdziury? Zgadzam się, że rozdział jest bardzo przyjemny tak samo jak Jared. Chciałbym go lepiej poznać, wydaje się być bardzo ciekawą osobą. Sytuacja faktycznie niezręczna, chociaż dobrze, że wszyscy się dowiedzieli o tajemnicy Lou.
UsuńPozdrawiam :)
Tak jak przedmówcy bardzo polubiłam Jared'a. Dobre w nim jest to, że nie użala się nad swoją, hmm, "słabością" i bierze życie takim, jakie jest. Uwielbiam ten typ osobowości! Rozdział czyta się bardzo lekko i nie jest on "zapchajdziurą", a przyjemną pauzą w akcji. Co do mafii... Na ich miejscu starałabym się jak najszybciej o tym zapomnieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego, nadchodzącego weekendu. :)